Informacje:

Wstęp wolny
Galeria 2b+L, LaMare Club - rejsy po Brdzie, Tamka 2, Bydgoszcz
23 Kwiecień 2023
12:00
Tanio w mieście nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek zmiany miejsc, godzin i dat wydarzeń.

Galeria 2b+L | Co po Misiu? Marcin Rupiewicz

Zapraszamy na wernisaż wystawy malarstwa i animacji Marcina Rupiewicza

Marcin Rupiewicz (1966) przez wiele lat swojej twórczej pracy poszukiwał simulakry poprzez, którą porozumiewałby się z widzem. W okresie studiów na ASP w Gdańsku powoli odchodził od figuratywnych motywów – znaków. Jego ulubionym znakiem była wtedy około 1987 – trupia czaszka. Ciekawych prac z tego okresu pozostało niewiele – kilku kolekcjonerów prac Rupiewicza dzierży jak jak relikwie np. „Aniołek z wyszczerzonymi, ostrymi jak igiełki zębami” (pastel na desce).

Wiele ciekawych ścieżek przechodziło malarstwo Rupiewicza pod wpływem jego mistrza Hugona Laseckiego nim Rupiewicz stał sięabstrakcjonistą. Rozmalowane na poły geometryczne abstrakcje swą kolorystyką zdradzały wczesną fascynację pracami kapistów. Po latach jednak powrócił do znaku, a w zasadzie do pola znaczeniowego. Pole przybrało postać – misia – Pan Miś – precyzyjnie jest mutacją wyobrażenia Teddy Beara (Nazwanego tak na cześć Theodora Roosvelta) kukiełki, zabawki dziecięcej poprzez, którą Marcin Rupiewicz deklinuje swoje wypowiedzi malarskie. Pierwsze misie, perwersyjnie umazane czekoladą(?) pojawiły się na płótnie w okolicach 2003 roku, w cyklu Kinder Bueno. Po tym nastąpił i trwa do dziś świadomy proces umisiowiania. Na początku pojawiły się umisiowienia gwiazd pop kultury Elvisa, Marylin Monroe, David Bovie. W tej serii znalazły się postaci z popkultury, ale i artyści, dyktatorzy, kosmici, bliżsi i dalsi znajomi. Wymieńmy tu niektóre postaci, w które wciela się Miś: jest miś Obama, miś Dalaj Lama, miś Andy Warhol, Josef Beuys Charlie Chaplin czy nawet Adolf H. Oprócz portretowanych postaci Rupiewicz chętnie sięga po cytaty z historii sztuki, które z równą swadą umisiowia.

Umisiowione zostały również cytaty z historii sztuki. Ciekawsze przykłady to Mona Lisa mistrza Leonarda przechrzczona na Monę Misię – obrabianą już przez większość współczesnych prześmiewców od Duchampa począwszy, Maja Naga (Misia Naga), Lekcję Anatomii Doktora Tulpa (Lekcja Anatomii Doktora Misia), Wolność prowadząca lud Paryża na barykady jak i bardziej współczesne: Piramida Zwierząt Katarzyny Kozyry (Piramida Misiąt) czy nawet Palma Joanny Rajkowskiej.

Umisiowieniu ulegają również zwykłe scenki rodzajowe. Pragnę zwrócić uwagę na podwójnie kodowaną poetykę tytułów. Dwa misie na tle ultramarynowego morza grające w piłkę plażową noszą tytuł: „W każdej chwili może nastąpić załamanie pogody”. Wiele scenek rodzajowych i portretów zmutowanych u Rupiewicza nosi zastanawiające tytuły na przykład: na przykład „Tracąc ego”… Dlaczego artysta umieszcza wirującą swastykę odcinająca głowę misiowi? Pojawiają się figury również innych postaci jest na przykład Żelazna Wilczyca, której sens, jaki udaje się odnaleźć to poszukiwanie, to próba wyjścia Rupiewicza poza figurę misia, ale nie wyjście ze świata dziecięcej wyobraźni. Być może jest to uzupełnienie miękkiej pluszowej postaci, postacią twardą i kanciastą tajemniczym autorytetem – animalnym drapieżnym archetypem.

Co może leżeć u podłoża, jaki jest najgłębsze tło emocjonalne tego malarstwa? – Intuicja jaka się narzuca to przede wszystkim – wyobraźnia dziecka, emocje dziecka, lęki dziecka, a także głębia dziecięcego widzenia. Marcin Rupiewicz nie jest dzieckiem, lecz w pełni dorosłym malarzem, ów świadomy zabieg otwiera drogę do komentarza rzeczywistości. Rzeczywistości misia… Łatwiej i szerzej opisuje się za pomocą „wzorca misiującego” rzeczywistość szczególnie tę okrutną z portretem przewodniczącego Mao, gdy posiada ona postać metafory. Łatwiej zmetaforyzować świat w formie ludzi-misi niż ludzi jak gdyby byli z krwi i kości.

Marcin Rupiewicz para się również animacją komputerową, w której próbuje łączyć malarstwo i rysunek z eksperymentem dźwiękowym. Animacje Rupiewicza powracają do abstrakcji, na przykład głowy misia stają się łzami, lecący samolot staje się krzyżem niesionym w procesji. Rzeczy nie są tym czym się jawią. Te i inne zabiegi możemy zaobserwować klipie video do tekstu Wojciecha Stamma te słowa piszącego pod tytułem: „Słone Przymorze” na płycie Kaszebe II Olo Walickiego (do zobaczenia na: https://www.youtube.com/watch?v=-xXrBJajN9I

W klipie tym widzimy ilustrujące słowa symbole, obrazy te tworzą abstrakcyjne metafory połączone z tekstem głęboką tajemną nicią. Jest to zabieg podobny do działań twórców polskiej szkoły plakatu – działanie skrótem, metaforą. W 2011 Marcin Rupiewicz zrealizował działanie zdekonstruował i uaktywnił pewne motywy obrazu Jana Matejki – Hołd Pruski. Praca została zaprezentowana na Marianenplatz w Berlinie w kwietniu wywołując wesołość zgromadzonych wokół wyświetlanego obrazu na ekranie. (Prezentacja odbyła się w ramach spotkań KNOT, której kuratorem był Kuba Szreder.) Kolejny raz ukazując swój ironiczny arcyciekawy stosunek zarówno do tradycji, jak też patosu narodowego.

Sztuka biurowa, którą artysta zaprezentował po raz pierwszy w Łodzi 2011 roku pod opieką galerii Ars Nova to instalacja „site specyfic”, przeznaczona była do „Domku Ogrodnika” na terenie Akademi Humanistyczno-Ekonomicznej (AHE) w Łodzi. Składała się z wielkiej tapety stworzonej z rysuneczków sporządzanych na karteczkach do notatek, następnie zeskanowanych i połączonych wielką płachtę. Uzupełniała je podwójna projekcja video ciągle morfujących stworów równolegle na dwóch oknach budynku. Oraz instalacja dźwiękowa, która powstała we współpracy z kompozytorem Bartkiem Persichem.

Rysuneczki, momentalne szkice powstają nadal wciąż powiększając rozmiary tapety, wykonywane są w trakcie pracy, którą para się Rupiewicz na codzień jako człowiek oddający swoje siły korporacji. Nie wiem, co spowodowało moje skojarzenie tych rysuneczków z maszkaronami na dachach katedr. Skąd te amorficzne stwory spoza wewnętrznej dyscypliny artysty? Nie są ani misiami, ani też pracami designerskimi. Idea sztuki biurowej w prostej linii wywodzi się z koncepcji l’art brut Jeana Dubuffeta.

Te – maszkarony, „buźki”, studia – to małe demony – żarty, z którymi Marcin Rupiewicz żyje za pan brat – wyparte z oficjalnego obiegu z katedry, żyją na marginesie na dachu spoglądając na klęski i sukcesy wojskowe, wolność i niepodległość, katastrofy naturalne, katastrofy lotnicze, religie i kościół, inwazje i przemarsze wojsk, kalendarz rocznic i domeny symboliczne kultur…
Należało by życzyć artyście, żeby jego wesoła i głęboka sztuka zbłądziła nie tylko pod strzechy, ale i do galerii na całym świecie.

Z humorystyczną stroną Misia możemy zapoznać się w cyklu rysunków MIŚ NA DZIŚ:
http://misnadzis.blogspot.com/

Zobacz też

Galeria Miejska bwa | Kinga Kowalczyk – Wypowiedź
Wstęp wolny

Zapraszamy na otwarcie wystawy odbywającej się w ramach programu rezydencji artystycznej...

Bydgoskie Centrum Sztuki | Edward Hartwig
Wstęp wolny

Bydgoskie Centrum Sztuki zaprasza na wernisaż wystawy w ramach 9. VINTAGE...

Pałace Ostromecko | Ostromecko i Schinkel 
Wstęp wolny

Zapraszamy na wykład, w Roku Szwalbego, dr. Iwony Jastrzębskiej-Puzowskiej – ,,Ostromecko...